Między ujściem rzeki a lądem — słone bagna

Między ujściem rzeki a lądem — słone bagna Wędrując z mulistych łach w stronę słonych bagien, leżących po obu stronach ujścia rzeki, przekonamy się jak niewiele gatunków roślin występuje poniżej linii przeciętnego przypływu. W Europie najpierw spotkamy soliród i Spartina maritima. Soliród potrafi wydzielać sól; jej połyskujące kryształki można podziwiać w skośnych promieniach słońca, wczesnym … Czytaj dalej „Między ujściem rzeki a lądem — słone bagna”

Między ujściem rzeki a lądem — słone bagna

Wędrując z mulistych łach w stronę słonych bagien, leżących po obu stronach ujścia rzeki, przekonamy się jak niewiele gatunków roślin występuje poniżej linii przeciętnego przypływu. W Europie najpierw spotkamy soliród i Spartina maritima. Soliród potrafi wydzielać sól; jej połyskujące kryształki można podziwiać w skośnych promieniach słońca, wczesnym rankiem lub o zachodzie. W łodygach i korzeniach Spartina maritima znajdują się przewody transportujące tlen z liści, co chroni dolne partie rośliny przed obumarciem w gęstym mule.

Podobne do sznurów serdelków łodygi solirodu są przystosowane do gromadzenia dużych ilości wody. Jest to rezerwa na wypadek zalania przez wodę morską o wysokiej zawartości soli. Pamiętam smak tej rośliny, którą często zrywałem i zjadałem na Korfu. Soliród można dodawać do sałatek albo marynować.

Bliżej lądu na słonych bagnach rosną: wiechlina i sodówka nadmorska, a jeszcze dalej Limonium uulgare, Haimione portulacoides i zawciąg. Wokoło widać pozostałe po odpływie kałuże i wiele krętych strumyków, którymi woda spływa do morza. Jeszcze wyżej, w miejscach, w których więcej jest słodkiej wody rzecznej, znaleźć można trzcinowiska i kępy sitów. Sity jesienią przybierają ciemnozielony kolor, co sprawia, że z dużej odległości wydają się być spalone. Na końcu bagna, gdzie zaczyna się suchy teren, znajduje się granica zarośli. Chronią się w nich i rozmnażają ptaki oraz ssaki, wyruszające na bagna w poszukiwaniu pokarmu.

Słone bagno, podobnie jak łąka, zmienia kolory w ciągu roku. Wiosną jest zielone, latem poznaczone fioletowymi plamami kwiatów Limonium uulgare, żółtymi Haimione portulacoides oraz różowymi matami zawciągu. Do jesieni kolory znów się zmieniają: od strony lądu widać ciemnozielone, prawie czarne sity, natomiast od strony morza jaskrawe, czerwonoróżowe solirody.

Kiedy mieszkaliśmy na Korfu, jeden z moich braci był bardzo zręcznym myśliwym. Chociaż nie akceptowałem tego, muszę przyznać, że zaopatrywał mnie w materiał do mojej domowej kolekcji, a także przekazywał mi dokładne dane o żyjących tam ptakach i ssakach. Na początku zimy, wraz z kilkoma przyjaciółmi wynajmował łódź i płynął na wielkie bagna Butrintit, które znajdowały się na granicy Grecji i Albanii. Obszary te są wspaniałym przykładem połączenia dwu odmiennych światów: rzeki i morza. Na obszarach zalewanych przez morze zamieszkują typowe dla morskich wybrzeży ptaki: biegus zmienny, kwokacz szary i siewnica. Wyżej położone miejsca obfitują w krzyżówki, różeń-ce, świstuny amerykańskie, czaple, bączki, kszyki i słonki. Zimą jest tam zbyt chłodno dla gadów i płazów, ale można spotkać rozmaite ssaki: dziki, wydry, piżmaki, kuny, żbiki i wiele gatunków myszy.

Pewnego razu, gdy brat miał dobry humor, pozwolił mi wziąć udział w wyprawie. Było to niezwykle ekscytujące przeżycie. Podróż trwała kilka godzin, była wysoka fala, było zimno i mokro. Na najwyższych albańskich szczytach leżał śnieg. Gdy dotarliśmy na miejsce, spotkaliśmy dziko wyglądających Albańczyków, ubranych w długie, wełniane peleryny i czerwone fezy. Towarzyszyły im ogromne i złe psy, gotowe do ataku. Podczas gdy brat z kolegami poszedł upolować dzika (nie chciał mnie wziąć ze sobą ze względu na moje bezpieczeństwo), zwiedzałem muliste łachy. Znalazłem wiele skarbów, począwszy od muszli po dziwaczne, przemarznięte owady; najcenniejszym trofeum była połowa szkieletu delfina. Powracający myśliwy przynieśli dwa wielkie dziki. Pozwolono mi wypatroszyć je, co pozwoliło na zbadanie, jakim pokarmem się odżywiały. Mogłem także zabrać fajki, szable i czaszkę do swego domowego muzeum.

Brat i inni myśliwi poszli polować na kaczki i kszyki. Płynąc płaskodenną łodzią, zapuściliśmy się głęboko w trzcinowiska. Wkrótce łódź wypełniła się kszykami, słonkami i rozmaitością innego wodnego ptactwa. Pieczołowicie spisywałem wszystkie gatunki oraz opisywałem ich ubarwienie. Mieliśmy zamiar zjeść część zdobyczy na kolację, toteż uprosiłem brata, aby pozwolił mi zdjąć z ptaków skórę, tak żeby mogły wzbogacić moją kolekcję. W ten sposób moje muzeum wzbogaciło się o 5 gatunków kaczek, 2 gatunki kszyka i 2 piękne skóry słonek, wyglądających jak kupki jesiennych liści. Po tej wycieczce brat zawsze przywoził upolowane ptaki, nawet, gdy mu nie towarzyszyłem.

Trzeba było zobaczyć na własne oczy bogactwo i obfitość przyrody na bagnach Butrintit w tamtych czasach, aby w nie uwierzyć. Obecnie ludzie z całkowitą bezmyślnością niszczą nadmorskie bagna, spuszczając do rzek ścieki, przegradzając ich ujścia i dopuszczając do erozji gleby w głębi lądu, co powoduje zamulenie ujścia rzeki. Tereny podmokłe próbuje się ostatnio wykorzystywać rolniczo, co zwykle kończy się degradacją naturalnych ekosystemów. Dodatkowe zagrożenie stanowią coraz częstsze wycieki ropy z tankowców lub platform wiertniczych. Populacja rybitw i kaczek na wielkich słonych bagnach Wadensee w ostatnich latach niebezpiecznie się zmniejszyła. Powodem tego było skażenie wód Renu metalami ciężkimi i innymi trującymi chemikaliami, przez holenderskie, niemieckie, francuskie i szwajcarskie zakłady przemysłowe. Miliony ptaków, ryb i innych bagiennych stworzeń, nawet jeżeli unikną bezpośredniego zatrucia, stają w obliczu głodu, gdy ich naturalne środowisko ulega zagładzie. Byt 2/3 gatunków zjadanych przez ludzi ryb i skorupiaków uzależniony jest od środowisk związanych z morskim wybrzeżem. Kiedy politycy mówią o „odzyskiwaniu” terenów podmokłych dla rolnictwa, zazwyczaj oznacza to ich zniszczenie. Zarówno mokradła śródlądowe, jak też nadmorskie, przeszły swoistą ewolucję i są szczególnie wrażliwe na wszelkie zmiany w nich dokonywane. Należy również pamiętać, że nie można „odzyskać” czegoś, co nigdy do nas nie należało.