Mieszkańcy mulistych płycizn

Mieszkańcy mulistych płycizn Nie przytwierdzone na stałe do podłoża zwierzęta nieustanie narażone są na porwanie przez fale pływowe i wyrzucenie na brzeg lub zmycie na otwarte morze. Wiele gatunków zabezpiecza się przed tym, zakotwiczając się w dnie. Spartina maritima i zostera zakorzeniają się w powierzchniowej warstwie podłoża, podobnie czyni zostera, której małe trójkątne nasiona są … Czytaj dalej „Mieszkańcy mulistych płycizn”

Mieszkańcy mulistych płycizn

Nie przytwierdzone na stałe do podłoża zwierzęta nieustanie narażone są na porwanie przez fale pływowe i wyrzucenie na brzeg lub zmycie na otwarte morze. Wiele gatunków zabezpiecza się przed tym, zakotwiczając się w dnie. Spartina maritima i zostera zakorzeniają się w powierzchniowej warstwie podłoża, podobnie czyni zostera, której małe trójkątne nasiona są ulubionym pokarmem dzikich kaczek. W spokojniejszych miejscach rośnie ulva sałatowa i zostera. Obie rośliny zjadane są przez kaczki i gęsi. Podobnie jak w jeziorach, na zanurzonych roślinach rośnie wiele drobnych glonów, zapewniając pokarm dla małych roślinożernych ślimaków i krewetek.

Większość żyjących na dnie stworzeń na czas odpływu chowa się w głębi mułu. Kiedy woda powraca, z dna podnoszą się rozmaite rurki, ramiona, głowy oraz inne organy upodabniające muliste dno do dziwacznego, podwodnego zwierzęcego lasu. Małże wystawiają swoje niezwykłe syfony, wyglądające jak słoniowe trąby. Wieloszczety i rozmaite skorupiaki: kraby i krewetki poruszają się po powierzchni mułu, zjadając drobne glony i resztki martwych organizmów. Drobne ślimaki wytwarzają sobie pływaki ze śluzu, służące do przemieszczania się, a jednocześnie działające jak kleista pułapka na drobne ofiary.

Trudno obserwować podwodny świat nie posiadając własnego morskiego akwarium, toteż dobrym sposobem na jego poznanie jest wędrówka po odsłoniętym przez odpływ dnie i wyszukiwanie śladów bytności żyjących tu stworzeń, obecnie ukrytych pod powierzchnią dna. Musimy przy tym pamiętać, że pozornie bezpiecznie wyglądające obszary dna morskiego kryją groźne pułapki. Kiedy mieszkałem w Boumemouth, na brzegach Poole harbour, widziałem odsłonięte przez morze obszary, po których z pozoru można było spacerować. Pewnego razu postanowiłem wybrać się na jedną z wielu istniejących tam, nie zamieszkanych wysepek. Po dziesięciu minutach, prawie po pas w mule, z trudnością wyciągając z niego nogi, stwierdziłem, że wędrowanie po dnie morskim nie jest tak proste, na jakie wyglądało. Pomimo trudności, udało mi się dotrzeć do wysepki. Widziałem na niej wiele interesujących ptasich gniazd oraz różnych stworzeń. Wiedziony przeczuciem, sprawdziłem przed wyruszeniem godziny przypływów. Gdybym tego nie uczynił, łatwo mógłbym być zaskoczony przez podnoszącą się szybko wodę i utonąć.

Kiedy odpływ odkryje przed nami muliste dno, mamy świetną okazję, aby zostać tropicielem śladów i odnaleźć miejsca ukrycia dennych stworzeń. Jeden z małży, Scobiculańa, w miejscu swojego ukrycia pozostawia gwiazdkowaty ślad. Tworzy go swym długim syfonem, wystawianym z norki; przeszukuje nim dno w jej pobliżu w poszukiwaniu pokarmu. Jeśli powierzchnia mułu jest ziarnista, może to świadczyć o obecności tysięcy skrupulatnych ślimaków, wciąż przetrząsających muł, zanim zagrzebią się głębiej. Większe grudki mułu wskazują na setki obunogów z rodzaju Corophium. Te drobne skorupiaki w czasie przypływu wychodzą ze swoich norek, budując wokół nich małe obwałowanie. Aby podpatrywać te małe stworzenia, nabierzmy sporą porcję mułu i wrzućmy do słoja z morską wodą. Kiedy osad opadnie, możemy obserwować jak wychodzą nad jego powierzchnię.

Na obszarach odsłanianych przez morze, obok małych stworzeń, można spotkać żywiące się nimi większe zwierzęta. Muliste płaszczyzny przemierzają liczne ptaki: małe biegusy i szlamniki oraz większe: mewy i czaple. Brodzą one w mule, chwytając każde napotkane stworzenie, lub wygrzebując je z błota. Zaskakujący może być widok gronostajów i łasic; zimą widuje się także polujące na skorupiaki wydry. W Ameryce Północnej można dostrzec nawet żółwie i szopy pracze, poszukujące krabów, aby wzbogacić nimi swoją zwykłą dietę.

Uca, występujący w okolicach ujść rzek tropikalnych i Ameryki Północnej, stanowi podstawowe pożywienie niezliczonych stworzeń. Gdy idziemy po odsłoniętym dnie te małe, niezwykłe stworzonka uciekają przed nami, tak że wydaje nam się, iż lecimy śmigłowcem ścigającym stada zwierząt we wschodniej Afryce. Przestraszone kraby uciekają do norek. Można znaleźć je dzięki usypanym przed wejściem kopczykom mułu. W czasie przypływu woda częściowo niszczy norki, toteż kraby bez przerwy muszą je pogłębiać. W ten sposób Uca spełniają podobną rolę jak dżdżownice na lądzie. Kopiąc nieustannie, przewracają glebę jak pracowici ogrodnicy.

Obserwowanie Uca utwierdza nas w przekonaniu, że są to niezwykle sympatyczne stworzonka. Samce mają szczypce o różnej wielkości. Mniejsze służą do zbierania pokarmu, natomiast większe są rodzajem „flagi”. Kiedy krab wolno wędruje po podłożu, mniejsze szczypce nieustannie poruszają się, wkładając porcje mułu do skomplikowanego aparatu gębowego, który pracowicie przesiewa go w poszukiwaniu jadalnych cząstek. (Z naszego punktu widzenia przypomina to usiłowania znalezienia garstki orzeszków ziemnych w wiadrze żwiru). Istnieją dwa powody, dla których krab wymachuje dużymi szczypcami. Jeden to poinformowanie innych samców, że wchodzą na obce terytorium i powinny strzec się właściciela, a drugi to zwabienie samicy w pobliże norki. Poza wymachiwaniem stworzenia te potrafią uderzać szczypcami o podłoże, wysyłając rodzaj krabich sygnałów Morsea.

Szkoda, że wybrzeża Europy pozbawione są tak zabawnego zwierzątka, jakim jest Uca. Europejskie brzegi w ogóle nie obfitują w kraby.