Nieoczekiwane spotkania
Jedną z metod, stosowanych przeze mnie do wyszukiwania różnorodnych zwierząt zamieszkujących pod powierzchnią piasku było brodzenie na czworaka w płytkiej wodzie i wymacywanie ich dłońmi i stopami. Niekiedy używałem skrzynki ze szklanym dnem, aby dojrzeć syfony małży, czułki krewetek czy niezwykłe iglokształtne anteny owalca, które złożone razem tworzą rodzaj rurki, przez którą krab pobiera świeżą wodę. Skorupiaki te czekały cierpliwie w piasku na zapadnięcie nocy, by w ciemnościach wyjść na powierzchnię dna i szukać pożywienia. Opisany sposób szukania okazów przy użyciu własnych dłoni i stóp nie zawsze jest rozsądnym postępowaniem.
Kiedy mieszkałem na Korfu, urządziłem nowe akwarium morskie i potrzebowałem zwierząt do jego zasiedlenia. Wybrałem się na piaszczystą plażę, zabierając sforę oddanych kundli i niezbędny ekwipunek. Zamierzałem złowić serduszkowca — stworzenie, które od dawna mnie interesowało. To prześliczne stworzenie pokryte jest białymi kolcami, tak jak nowo narodzony jeż. Na górnej stronie ciała kolce te sterczą jak indiański pióropusz. Ciało jeżowca ma kształt przeciętego jabłka, jest wypukłe na górze i płaskie od spodu, natomiast z góry wygląda jak serduszko z pocztówek na dzień św. Walentego. Na spodniej stronie serduszkowiec posiada aparat gębowy, działający jak chwytak koparki. Idący po dnie jeżowiec nabiera nim piasek, który po oddzieleniu jadalnych cząstek wyrzuca przez mały otwór położony po drugiej stronie ciała.
Małe serduszkowce żyją zagrzebane na głębokość kilku centymetrów na linii wody. Po przejściu na kolanach całej długości plaży, zebrałem dwa tuziny tych zwierząt. Wybrałem dwa najlepsze, resztę wypuszczając do morza. Wyszedłem na brzeg, usiadłem w cieniu oliwki i posilając się kanapkami podziwiałem moją zdobycz, która pełzała po dnie szklanego słoja. Ujrzałem wtedy młodego rybaka uzbrojonego w długi trójząb, używany w Grecji do polowania na ryby. Szedł wolno przez płycizny, trzymając trójząb gotowy do uderzenia. Wiedziałem, że poluje na flądry i że polowanie zakończy się powodzeniem, gdyż, szukając jeżowców, kilkakrotnie natknąłem się na doskonale zamaskowane ryby. Obserwowałem jak brodził w płytkiej wodzie, od czasu do czasu uderzając trójzębem. Wyciągał trzepoczące na ostrzu ryby i wkładał je do swej torby. Pomyślałem, że rybak ma tego dnia szczęście, gdy nagle zatrzymał się, uważnie spojrzał w wodę i gwałtownie uderzył trójzębem tuż przed swoimi stopami. Natychmiast wydał krzyk przestrachu, szarpnął się i upadł w płytką wodę. Wijąc się, próbował doczołgać się do plaży. Podbiegłem do niego. Leżał blady, drżący i spocony powtarzając: „myślałem, że to była duża płastuga… nie zdawałem sobie sprawy… myślałem, że to była duża płastuga”. Kiedy chciałem wydobyć jego trójząb, zatrzymał mnie mówiąc, że trafił bardzo niebezpieczną rybę. Przy użyciu długiej linki i kotwiczki do wydobywania wodorostów wyciągnęliśmy z wody trójząb. Na jego ostrzu tkwiła, wciąż żywa, duża, czarna drętwa. Wiedziałem, że ryby te potrafią wytwarzać napięcie elektryczne o wysokości 200 woltów, a trzon harpunu wykonany był nie z drewna, a z metalowej rury. Rybak doznał wstrząsu elektrycznego, który dosłownie zwalił go z nóg. Zastanawiałem się, co mogłoby się wydarzyć, gdybym podczas poszukiwania jeżowców natrafił dłonią na taką rybę.
Zdjęliśmy drętwę z ostrza i wypatroszyliśmy ją. Była to samica z 25 zarodkami we wnętrzu (ryby te są żyworodne, tzn., że nie składają ikry, lecz rodzą żywe młode). Wdzięczny za pomoc rybak dał mi zarodki do mych domowych zbiorów i obiecał jeszcze dodać chrzęstny szkielet drętwy. Wracając z wyprawy miałem poczucie udanego i owocnego dnia.
Przejrzyste, płytkie wody omywające piaszczyste plaże wyglądają tak spokojnie, że można zapomnieć o niebezpiecznych stworzeniach, jakie mogą w nich żyć. Kiedy Lee miała 9 lat, pojechała na wakacje do Silver Beach na Florydzie. Jej ojciec chciał zrobić zdjęcie Lee stojącej w wodzie z siecią. Dziewczynka weszła do głębokiej do kolan wody i pozowała do fotografii. Nagle kątem oka zobaczyła zbliżający się w jej kierunku czarny kształt. Nie wiedząc, co to jest, poprosiła ojca, aby się pospieszył, ale cień już zniknął. Później wszyscy ujrzeli na fotografii uśmiechniętą radośnie Lee, a tuż obok, doskonale widoczna w przejrzystej wodzie, przemykała wielka, złowieszczo wyglądająca raja.
Prawdę mówiąc, raje nie są aż tak groźne, jak się powszechnie sądzi. Na przykład drętwa używa pola elektrycznego, aby paraliżować swoje ofiary, lecz jeżeli nastąpimy na nią (lub przebijemy metalowym trójzębem), porazi jedynie we własnej obronie. Raje również używają jadowitego kolca na ogonie jedynie w celach obronnych.
Szkielet płaszczek i rekinów zbudowany jest nie z kości, lecz z miękkiej tkanki chrzęstnej (podobnej do tej w ludzkim nosie i uchu). Najciekawszymi przedstawicielami ryb kostnoszkieletowych, zamieszkujących płytkie wody w pobliżu piaszczystych brzegów są niewątpliwie płastugi. Młoda płastuga wygląda jak zwyczajna ryba, ale w czasie wzrostu zachodzą w niej zadziwiające zmiany, które ją przygotowują do życia na piaszczystym dnie. Gdyby ryba próbowała kłaść się na dnie na jednym boku, wówczas jedno oko bezużytecznie spoczywałoby w piasku. Podczas wzrostu młodej płastugi jedno oko stopniowo przemieszcza się na drugą stronę głowy, aż znajdzie się obok drugiego oka. Zimnica, gładzica, flądra i sola leżą na lewym boku, toteż ich oczy znajdują się na prawej stronie głowy. Turbot przeciwnie, spędza życie leżąc na prawym boku; ma oczy po lewej stronie. Jest to jedno z najniezwyklejszych przystosowań spotykanych u ryb. Jeżeli złowimy kilka młodych płastug w różnym wieku, będziemy mogli prześledzić drogę przemieszczania się oka wokół ich głowy.