Roślinność ponad granicą lasu
Opuszczając najwyższe partie lasu, wkraczamy na obszar alpejskiej tundry. W tym przypadku przymiotnik „alpejski” znaczy po prostu „górski”, dotyczy to wszystkich gór, nie tylko Alp. Owo niegościnne, zimne środowisko, wystawione jest na intensywne działanie promieni słonecznych i ogromne wahania temperatur w ciągu doby. Zdarzają się tu często obsunięcia gruntu, spowodowane opadami. Rośliny, aby przetrwać w tym okrutnym świecie, rosną w skupieniach przytulone do podłoża. Każda kępa tworzy swoistą pułapkę, zatrzymującą każdą drobinę gleby niesioną przez wiatr. Rośliny przylegające do skał zatrzymują ciepło słoneczne i chronią przed wiatrem zamieszkujące w ich kępach owady i inne drobne stworzenia. Wewnątrz takiej „poduszki” temperatura może być wyższa o 20°C od otoczenia, co pozwala przeżyć chrząszczom lub motylom.
Wysokogórskie rośliny muszą oszczędnie gospodarować zasobami, toteż z reguły rosną powoli. W czasie krótkiego lata, nie trwonią energii na nadmierny rozrost, lecz statecznie gromadzą substancje zapasowe w korzeniach, aby przetrwać długi okres surowej zimy. Pierwsze opady śniegu przykrywają je jak kołdra, a pod śniegiem jest ciepło w porównaniu z mrozem panującym na powierzchni. Rośliny tracą wodę, ich soki stają się gęste i dzięki temu nie zamarzają nawet podczas najsilniejszych mrozów. Dodatkową ochronę stanowią, pokrywające liście niektórych gatunków, drobne włoski, przypominają delikatne futro.
Może upłynąć wiele lat, zanim górska roślina nagromadzi dosyć energii, aby zakwitnąć i wydać owoce. Kiedy zakwitają rośliny na alpejskich łąkach, trudno uwierzyć w bogactwo kolorów, jakie pojawiają się na stokach. Wszędzie widać jaskrawożółte, różowe i błękitne plamy na ciemnozielonym tle liści. Po raz pierwszy ujrzałem ten widok w Alpach. Ponieważ nigdy przedtem nie badałem górskiej flory, zatrzymałem samochód i zszedłem na pobocze. Spojrzałem w dół i zobaczyłem barwny dywan nieznanych mi, maleńkich roślin, sięgających zaledwie do kostek. Jedne wyglądały jak miniaturowe róże, inne przypominały fiołki o kwiatach mniejszych od paznokcia małego palca. Pokusa, by zerwać je, była ogromna. Jednak zwalczyłem ją, gdy uświadomiłem sobie, że ich nasiona czekają latami na możliwość wykiełkowania, a później mijają lata, aby roślinki mogły zakwitnąć.
Roślinność tundry alpejskiej napotyka wiele trudności związanych z warunkami fizycznymi i klimatycznymi. Pewne zagrożenie stanowią też niektóre żyjące w górach zwierzęta. Doskonałym przykładem jest goffer z Gór Skalistych. Te sympatyczne, małe gryzonie mają jedną wadę: cokolwiek robią, robią to zbyt energicznie. W Górach Skalistych występują łąki porośnięte turzycami i roślinami tworzącymi poduchy. Turzyce mają rozgałęziony, ale płytki system korzeniowy. Rośliny tworzące poduchy posiadają głęboko zakotwiczony korzeń palowy. Kiedy goffery osiedlają się na takiej łące, natychmiast wykopują system tuneli, niszcząc i zjadając korzenie roślin. Wykopana przez nie ziemia przysypuje niższe rośliny, a małe cząstki gleby wywiewa wiatr, pozostawiając tylko żwir i kamienie. Nie zatrzymują one wody, która spływa zbyt głęboko dla korzeni turzyc. Kiedy wyginą turzyce i rośliny tworzące poduchy, ich miejsce zajmują wyższe i mocniejsze rośliny, których korzenie nie są zjadane przez goffery. To krwawnik pospolity oraz dzwonek okrągłolistny. Kiedy wyczerpuje się pożywienie, małe gryzonie odchodzą, a po pewnym czasie pojawiają się na nowo rośliny tworzące poduchy. Ich długie korzenie, wrastając głęboko, są w stanie dosięgnąć wody. Powoli nagromadza się niesiona przez wiatr gleba, przybywa materii organicznej, wreszcie tworzy się warstwa humusu. Powracają wtedy turzyce, stopniowo wypierając inne rośliny (oprócz roślin tworzących poduchy). Cykl jest ukończony i łąka powraca do stanu wyjściowego. Proces ten zachodzi bardzo wolno i może trwać nawet jedno stulecie. Przyroda potrafi z czasem naprawić zniszczenia powstałe w sposób naturalny; jedynie gwałtowna działalność ludzi może wyrządzić szkody nieodwracalne, niemożliwe do usunięcia przez naturę.