Ssaki wysokich zboczy

Ssaki wysokich zboczy Ssaki górskie mogą być różnej wielkości i kształtów. Wszystkie małe ssaki wyglądają jednak jak futrzane kule, gdyż taka budowa najlepiej zabezpiecza je przed stratami ciepła. Kiedy nadciąga zima, niektóre zwierzęta zapadają w sen. Czynią tak świstaki i susły, natomiast inne pozostają aktywne, ukryte w podziemnych norach (goffery i nornice). Do drugiej grupy … Czytaj dalej „Ssaki wysokich zboczy”

Ssaki wysokich zboczy

Ssaki górskie mogą być różnej wielkości i kształtów. Wszystkie małe ssaki wyglądają jednak jak futrzane kule, gdyż taka budowa najlepiej zabezpiecza je przed stratami ciepła. Kiedy nadciąga zima, niektóre zwierzęta zapadają w sen. Czynią tak świstaki i susły, natomiast inne pozostają aktywne, ukryte w podziemnych norach (goffery i nornice). Do drugiej grupy należy również szczekuszka, krewniak królika, który przypomina raczej pokrytą miękkim futrem morską świnkę. Te azjatyckie i północnoamerykańskie stworzenia są bardzo zapobiegliwe i pracują ciężko przez cały rok. Szczekuszki ostrymi zębami ścinają trawy i zbierają je w małe snopki suszące się na nagrzanych słońcem skałach. Kiedy zaczyna padać deszcz, szczekuszki natychmiast ukrywają swoje cenne snopki, a gdy pogoda się poprawia, wynoszą je z powrotem na powierzchnię. Dobrze wysuszone i pachnące siano, zabierają w bezpieczne i suche miejsce. Będą się nim żywić podczas długich zimowych miesięcy.

Skoczna szynszyla duża — mały ssak żyjący u podnóża Andów z powodu długich uszu i ogona przeczy teorii „futrzanej kulki”. Jest spokrewniony ze zwierzęciem futerkowym — szynszylą, która również żyje w Andach, lecz tępiona z powodu cennego futra obecnie jest coraz rzadsza. Szynszyla duża to stworzenie wielkości królika, z podobnym do króliczego pyszczkiem i silnymi jak u kangura nogami. Szynszyle żyją w koloniach w skalistych dolinach, żywiąc się skąpą roślinnością i porostami. Skacząc pomiędzy głazami, podobne są do miniaturowych kangurów.

Podczas pobytu w Argentynie postanowiłem sfilmować i złowić szynszylę. Po dwu dniach poszukiwań znaleźliśmy małą dolinę z płynącym na jej dnie niewielkim strumykiem. Rozbiliśmy obóz w pobliżu i zajęliśmy się przygotowaniami do filmowania i łowów. Przez następne dwa tygodnie próbowaliśmy — bez rezultatu — wszystkich metod i technik filmowania. Zdesperowani zbudowaliśmy nawet kryjówkę z kamieni. Po 14 dniach pracy dysponowaliśmy zaledwie kilkusekundową sekwencją ukazującą zad szynszyli znikającej w gmatwaninie głazów. Najbardziej irytowało nas spokojne zachowanie szynszyli zawsze wtedy, gdy przychodziliśmy do doliny bez kamer. Skacząc między głazami, pozwalały nam podejść na rozsądną odległość. Mogliśmy obserwować jak zatrzymują się, aby znaleźć coś do jedzenia, a później czyszczą pyszczki. Nasze próby złowienia szynszyli przypominały próby filmowania. Nie pomagały żadne pułapki ani przynęty, a w terenie pokrytym kamieniami, popękanymi głazami i kępami gęstej roślinności nie sposób było schwytać je siecią. W końcu musieliśmy wyjechać. Mimo przeżycia wspaniałych chwil byliśmy rozczarowani, bo nie osiągnęliśmy głównego celu wyprawy. Praca przyrodnika nie składa się z samych sukcesów…

Większe zwierzęta zamieszkujące góry nie zapadają w sen zimowy. Stworzenia takie jak wapiti (amerykański jeleń), baran śnieżny z Ameryki Północnej, a także rozmaite dzikie owce i kozy z europejskich oraz północnoafrykańskich gór, przemieszczają się w górę i w dół po stokach, w zależności od pory roku i dostępności pożywienia. W miarę jak roślinożercy wędrują w poszukiwaniu roślin, podążają za nimi drapieżniki. Gdy stado schodzi do niższych partii gór, w ślad za nim idą wilki, niedźwiedzie i różne gatunki dzikich kotów. Od północnych krańców Ameryki Północnej, aż po najdalej na południe wysunięty cypel Ameryki Południowej, ciągnie się wzdłuż wybrzeża Pacyfiku długi łańcuch górski. Na całym jego obszarze żyje i poluje zwierzę z rodziny kotów, które posiada najwięcej nazw ze wszystkich dzikich kotowatych na świecie. To Felis concolor — puma, nazywana również kuguarem lub lwem górskim.

Jednym z kopytnych, nie podejmujących sezonowych wędrówek w poszukiwaniu pokarmu, jest kozioł śnieżny, spokrewniony z europejskimi kozicami. To silne, śnieżnobiałe zwierzę z długim pyskiem, o melancholijnym wyrazie przypomina mi tłustego wiktoriańskiego wikarego lub uczonego. Także chód tego stworzenia jest powolny. Kroczy ono pewnie i dostojnie, gdy wędruje samotnie, wysoko ponad granicą lasu, żywiąc się porostami i gałązkami. Zimą jego rogi i racice przybierają czarno połyskujące ubarwienie. Na tle bieli osłonecznionego pola śnieżnego, można dostrzec jedynie kopyta i rogi kozła śnieżnego, jego czarne wargi i ciemne oczy. Jak to zwykle bywa w przypadku stworzeń o cennym futrze, kozioł śnieżny został prawie całkowicie wytępiony w XIX w.