Życie torfowisk wysokich
Wielkie torfowiska północnej Anglii i Szkocji są środowiskiem bogatym w liczne unikatowe formy życia. Wśród ptaków, zamieszkujących klify i skalne urwiska, możemy spotkać majestatycznego orła przedniego, wielkiego myszołowa i maleńkiego drzemlika, który jest jednym z najmniejszych i najzgrabniejszych sokołów Wysp Brytyjskich. Żyją tu też wielkie czarne kruki, największe z rodziny krukowatych. Możemy je zobaczyć, jak beztrosko i swobodnie latają, nic sobie nie robiąc z szybującego w pobliżu orła — kruki nie lękają się innych ptaków. Same polują na wszystko, co zdołają schwytać, a także wyjadają jaja z gniazd mew lub nawet orłów. W strumieniach przepływających przez torfowisko możemy natknąć się na drozda obrożnego, którego nie sposób pomylić z innym ptakiem, ponieważ zarówno lśniący, czarny samiec, jak i nieco bledsza samica, mają na piersi biały półksiężyc. Wieczorem ujrzymy, być może, lelka — pięknego i dziwnego ptaka, który poluje na ćmy i inne owady, wydając przy tym charakterystyczne, terkoczące dźwięki. Jego upierzenie, utrzymane w odcieniach brązu, szarości i beżu doskonale maskuje ptaka, który spędza dzień, siedząc na ziemi, z zamkniętymi oczami. Pewnego razu odpoczywałem pod drzewem, pożywiając się kanapkami i niemal przez godzinę nie zdawałem sobie sprawy z obecności lelka, który tkwił nieruchomo kilkadziesiąt centymetrów ode mnie. Zauważyłem go dopiero, kiedy wstałem i omal na niego nie nadepnąłem. Lelki mają krótkie dzioby i wielkie paszcze, tak, że latając szybko i cicho, są w stanie schwytać i połknąć nawet największe motyle z rodziny zawisakowatych oraz duże chrząszcze. Samce lelków wykonują przepiękny lot tokowy, popisując się przed wybranką wspaniałymi powietrznymi akrobacjami i klaszcząc skrzydłami ponad grzbietem. Ptaki te zwie się kozodojami, ponieważ często widywano je wieczorem wśród stad bydła. Ludzie wyobrażali sobie, że przylatują, aby wyssać mleko z wymion kóz i krów. Dziś jednak wiemy, że to obfitość towarzyszących bydłu owadów przyciąga ptaki w pobliże stad.
Spośród ptaków torfowisk efektownymi tokami wyróżnia się cietrzew, bardzo ładny ptak o czarnym upierzeniu z błękitnawym połyskiem, brązowych skrzydłach, biało obrzeżonym ogonie i wielkich, czerwonych „brwiach” nad oczami. Koguty tokują samotnie lub w grupach od 5 do 50 osobników na tokowisku. Najpierw rozglądają się wokoło, a potem wydają charakterystyczne dźwięki godowe zwane bełkotaniem i czuszykaniem. Następnie wyciągają wysoko szyje i szybko uderzają się skrzydłami po bokach. Czasem może to trwać nawet pół godziny. Niekiedy przestają bełkotać i wydają krzyk, któremu towarzyszy wyskok w górę i trzepotanie skrzydłami. Toki cietrzewi są tak interesujące, że warto zorganizować specjalną wyprawę, żeby im się przyjrzeć.
Na torfowiskach mamy również szansę spotkać się z którymś z największych ssaków Wysp Brytyjskich. Rzecz jasna, jest tu sporo lisów, lecz trzeba być wyjątkowym szczęściarzem, żeby zobaczyć żbika, wspaniałego kota, który wygląda jak olbrzymi dachowiec z puszystym ogonem. Kiedy pracowałem w zoo Whipsnade, opiekowałem się m.in. parą żbików. Nigdy nie zdołałem ich oswoić, choć przynosiłem im specjalne smakołyki: a to królika, a to myszy. Zawsze warczały i fukały, gotowe rzucić się na mnie z pazurami i ostrymi jak igły zębami. Królem torfowiska jest jednak z pewnością jeleń, największy z brytyjskich ssaków. Zwierzę to mierzy do 1,5 m w kłębie i wspaniale prezentuje się z głową ozdobioną imponującym wieńcem. Jelenia najłatwiej zobaczyć w czasie rykowiska (godów), które odbywa się od połowy września do końca października. Wokół byków zbierają się wówczas grupki łań, a samce wydają głośne ryki, ostrzegając intruzów przed naruszeniem ich terytoriów. Odbywają też między sobą rytualne walki.
Pewnego razu, wczesnym rankiem, wędrowałem przez moczary w Szkocji. Wszystko dookoła spowijała bardzo gęsta mgła. Trzęsąc się z zimna i wilgoci, usłyszałem w pobliżu przejmujące, niskie ryki jeleni. Zatrzymałem się, żeby poczekać, aż mgła opadnie i zobaczyłem przemykającego tuż obok mnie lisa, tak zajętego własnymi sprawami, że w ogóle mnie nie zauważył. Mignął wśród mgły jak płomyk i zniknął; ujrzałem tylko kropelki rosy na jego futrze. Jelenie wciąż ryczały w pobliżu i bardzo mnie denerwowało, że ich nie widzę. Słyszałem, jak jeden odpowiada drugiemu, a po chwili dobiegł mnie nawet szczęk poroży — rozpoczęła się walka. Postanowiłem zaryzykować i ostrożnie podczołgałem się w ich kierunku. Tym razem miałem szczęście, bo lekki wietrzyk rozwiał na chwilę zasłonę mgły i zobaczyłem dwa byki o sczepionych ze sobą wieńcach. Wokół stały łanie i przyglądały się z uwagą zapasom. Samce, z opuszczonymi ku ziemi głowami i splecionymi porożami, przepychały się to w jedną, to w drugą stronę. Z ich nozdrzy buchała para. Godowe zmagania jeleni, podobnie jak i wielu innych zwierząt, nie są prawdziwą walką „na śmierć i życie”, lecz pojedynkiem zręczności i siły. Widziałem napięte mięśnie karku i nóg, kiedy byki krążyły w koło. Od czasu do czasu unosiły głowy i uwalniały wieńce, żeby za chwilę znów zderzyć się nimi ze szczękiem. Każdy z nich starał się przyjąć jak najdogodniejszą pozycję, aby zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Niestety nie dowiedziałem się, który został zwycięzcą i panem haremu, ponieważ znów pojawiła się przeklęta mgła i zasłoniła mi widok. Ale i tak to, co zobaczyłem było warte wstania o świcie i porannej wędrówki przez moczary.